Kto był dzisiaj na Paradzie Smerfów?
MY !!!
:D
Był domek Smerfów...
...wielkie dmuchane Smerfy...
... a Smerfetka to nawet modne gatki w błękitne kropy miała ! ;)
Klakier z góry patrzył na wszystkich niezadowolonym wzrokiem ...
... zwłaszcza kiedy odchodziły smerfne tańce :)
Pamiątkowe foty ze Smerfusiem...
... Smerfetką ...
... i Papą Smerfem (ała! nie tak mocno!).
Można było wygrać smerfowe pianki - PYCHA !
Nie przepadam za piankami, ale te wyjątkowo mi smakują :)
Nooo, a po spotkaniu ze Smerfami przyszedł czas na zarzucenie czegos konkretnego - czyli wizyta w jedynie słusznej pizzerii !
Pizza Hut to nasz ulubiony lokal na pozadomowe jedzonko :D
Grube ciasto, różne rodzaje mięska i wędlinki - mniam mniam mniam!
A to ostatni kawałek, który się ostał i przy którym mój mąż stwierdził, że zaczyna się wstydzić ze mną chodzić po lokalach, bo robię zdjęcia resztkom jedzenia ;D
Czyli jednym słowe zboczenie blogowe dopadło i mnie!
A to dla mnie nowość w barze sałatkowym - paluszki chlebowe...
Jeszcze sosik czosnkowy i po prostu pychota!
Hej, kiedy w końcu będą te lody?!
Pozdrawiamy wszystkich z Wrocławia :)
17 komentarzy:
uwielbiam smerfy, widzę, że dzień był udany:)
pozdrawiam
Dzień pełen wrażeń.
pozdrawiam
smerfastycznie :D
świetny dzień nie tylko dla dzieciaków
Dzień dobry. No Pani to jest bez serca tak kusić jedzeniem a ja jeszcze przed śniadaniem. A Pani córeczka to chyba niezbyt szczęśliwa była na tych zdjęciach z włochatymi Smerfami. No proszę zobaczyć. A najbardziej z Papą Smerfem. Chyba miała chętkę uciekać a nie pozować. A syn ma super apetyt no pozazdrościć normalnie. I zmieścił jeszcze te lody?
Dobrego dnia Kuba.
jaka fajna impreza, świetne zdjęcia
Młodą widzę, że przez wakacje jeszcze bardziej wyciągnęło. Zdjęcia smerfowe :)
W ramach zboczenia blogowego mogłaś jeszcze lodom zdjęcie robić! Musiały być niezłe, skoro synek tak na nie czekał :D
No to mieliście dzień smerfastyczny na całej linii :) Jedyne co bym zmieniła to grubość ciasta - my preferujemy cienkie ;))) Także uwielbiamy Pizze Hut, a z córcią chodzi się najfajniej bo ona jedynie końcówki z obrzeża pizzy lubi jeść maczane w sosie czosnkowym ;D Jak widać niezbyt wymagająca jest ;) Buziaki dla Was :*
Kubusiu - witaj! No, właśnie widzisz - z moimi dziećmi to tak jest niestety, że bawią się na imprezach różnego rodzaju bombowo i nawet chcą do zdjęć pozować, ale wychodzą na fotkach, jak by im tam za karę kazali stać :/ Więc masz 100 % racji z tymi zdjęciami. A co do jedzonaka - to sama nie raz mlaskam przed monitorem oglądając smakowite wypieki naszych koleżanek blogowych :D
Jomo -żebyś wiedziała, na jesień zmieniam OBU całą garderobę, bo poszłi w górę, że hej! A lodom nie zdążyłam pstryknąć, bo się musiałam do bitej śmietany pierwsza dorwać przed lodowymi sępami ;D
Darsi - no, my to jednak grube lubimy. A małej wcale się nie dziwię, bo moje dzieciaki jak były młodsze, to dokładnie też tak jadły - ciasto z obrzeża, z czego akurat mój mąż był zadowolony, bo on preferuje środek :D
Hmm czy tak przypadkiem klakier nie powinien byc czarny? ;>
Ale super dzień smefowy!! Aż wam zazdroszcze :)
Ale mieliście fajnie!!! A ja i tak największy sentyment mam do Gargamela i jego kota :P Buziaki
...ale Wam zazdroszcze, czy za tydzień też coś będzie we Wrocławiu ?:)
Zabawna relacja. Z przyjemnością zaglądam na Twojego bloga. Smerfy to moja ulubiona bajka z dzieciństwa.
Czarownico - to Gargamel miał ciemne ubranko .
Joasiu, Agnes - ja to tęsknię za pszczółką Mają :)
ABOKU - nic nie wiem na ten temat. Chyba za poważne święto jest 15-ego, żeby coś rozrywowego było w tym terminie. Rozglądnę się i jak coś będzie, to dam znać :)
Świetny reportaż, widać, że dzień był udany!
Ja byłam! Z wnuczką byłam ale w Katowicach:)
Prześlij komentarz