... czyli mój pierwszy śpioszek !
Namęczyłam się okrutnie przy nim, miałam chwile zwątpienia, ale wyszło według mnie nie najgorzej. Z tym, że ja w pełni subiektywna jestem, więc pozostawiam różową śpioszkę do Waszej oceny :)
Wszelka konstruktywna krytyka poparta radami - jak najbardziej wskazana :)
Ubranko w różowe kwiatuszki, szlafmyca zakończona gwiazdką, kieszonka ozdobiona różowym guziczkiem, a w środku serduszko, pod pachą różowa poducha w białe kropeczki.
Sympatyczna buzia, karbowane włoski ;)
Rzut na siedząco
I moje pytania nowicjusza do dziewczyn, które szyją śpioszki - co robicie, żeby materiał nie marszczył się pod paszkami i jak radzicie sobie z przyszyciem kołnierzyka? Poradźcie mi coś albo podrzućcie linka, proszę :) Znalazłam kilka tutków, ale nie ma w nich tego, czego szukam.
A tutaj widok z serduszkiem, które razem ze śpioszkiem powędrowało na szkolny kiermasz świąteczny u Młodej. Dochód zostanie przeznaczony na leczenie 2,5-letniego Piotrusia chorego na białaczkę.
Poza tym serduszkiem zabrałyśmy ze sobą również masosolne aniołeczki...
...masosolne zawieszki w decu z aniołkami...
...oczywiście z bałwankami (Kiniaczku, to Twoje - jak widać wykorzystane w szczytnym celu!)...
...no i z motywami świątecznymi.
Tutaj muszę nadmienić, że Młoda trafiła do klasy, której wychowawczynią jest świetny pedagog i bardzo kreatywna nauczycielka - w pracach plastycznych wykorzystuje z maluchami niemal wszystkie możliwe techniki nie zważając na chaos i bałagan jaki ma miejsce w procesie twórczym. Były więc choinki z makaronu, kartki wyklejane, oklejane origami, quilingiem, wycinankami, gipsowe i masosolne kolorowe zawieszki, aniołki z pojemniczka po aktimelu... Tylko trąba (czyli ja) zapomniała wziąć aparat fotograficzny, żeby uwiecznić te cuda :(
Szkoda, że rodzice nie zaangażowali się w kiermasz tak, jak ich dzieci i frekwencja naszej klasy w tym zakresie niestety zawiodła. Dzieci zrobiły na tą okazję masę świątecznych ozdób, a pojawiła się (i wyskoczyła z kasy) garstka rodziców, którzy na co dzień angażują się bardzo aktywnie w życie klasy, a reszta... Szkoda gadać :(
Drobiazgi przyniesione i zrobione u nas w domu w większości poszły do nowych właścicieli, ale śpioszek jest nadal z nami. Może znajdziemy mu inny dom :)
Zapomniałam ostatnio napisać o wrażeniach z niedzielnego Kiermaszu BazArtu, na którym udało mi się być pomimo okrrropnej pogody (buty przemoczyłam do połowy i chyba zaczynam to czuć!).
Zobaczyłam sporo ślicznego rękodzieła, które niestety było jak dla mnie zbyt stłoczone na małych stoiskach ustawionych za blisko siebie, przez co prezentowane przedmioty traciły na uroku. Dużym plusem było poznanie autorów prac, a zwłaszcza Annaszy i Wygodnej - przemiłe i przesympatyczne dziewczyny, z którymi zdecydowanie za krótko mi się rozmawiało !!! Chętnie powtórzę spotkanie w bardziej kameralnym miejscu, co Wy na to dziewczyny ?!
Napatrzyłam się na szydełkowe cuda Wygodnej i odebrałam od razu od Ani serducho, które mogłam sobie u niej wybrać, a przy okazji dobrałam śliczne frywolitkowe gwiazdki (cudne!). Aniu - podziwiam Cię za nie!
Kochane dziewczynki - bardzo Wam dziękuję za przemiłe słowa pod poprzednim postem :)))
Ależ miło mi się je czytało! Normalnie miodzio :)
Cieszę się, że kapciuszki dobrze służą zmarzniętym nóżkom ;)
Haniu - ze mną, jak z dzieckiem ;)
Nie dajcie się pogodzie!
Pozdrawiam serdecznie!